sobota, 31 maja 2008

Tibia

Pośród licznych (sigh...) komentarzy do bloga pojawiła się ostatnio prośba o wpis o Tibii. No, w pewnym sensie już był takowy jakiś czas temu. W pewnym głębszym sensie. No, powiedzmy, że tematyka zahaczyła o Tibię. Był to wpis "Dzieci MMO"

No, ale żeby nie było, to trochę napiszę, co trudnego.

Właściwie nie trudnego. Powodem mojego zaprzestania gry, oraz odejścia od współtworzenia Tibia.pl było to, że Tibia stała się grą zbyt prostą. Nic, co mój 80 poziomowy paladyn mógłby zrobić nie stanowiło wyzwania. Jasne - POI dragon lair solo to jest wyzwanie. Kwestia kosztów i bym wyczyścił. Ale nie na tym to polega.
Zaczęło mi brakować tego rozwarzania na temat opłacalności. Wszystko stało się opłacalne. Gdzie nie poszedłem, wracałem z górami złota. W ciągu tygodnia dorobiłem się jakieś 200 tysięcy złotych monet. Fakt, większość Justice Seekera i Arbalistę. Drugie dwieście zarobiłem sprzedając itemki do assassin outfit. Chciałem go zrobić, ale...jakoś tak mi odeszło.

Co mi się bardzo podobało w Tibii, to stablina ekonomia. Nie widziałem gry, w której jedna sztuka złota nie traciłaby na wartość w tak szybki sposób. W wielu MMO to przedmioty stają się walutą i kwitnie handel wymienny. Zrobienie fortuny w złocie mija się w celem, gdyż jest ono nic nie warte.
W tibii istneje bardzo sprawny system ekonomiczny. Jeżeli czegoś jest dużo to jest to tanie. Jeżeli mało - drogie. Podobają mi się w szczególności przedmioty do addonów. Potrzeba ich multum, multum osób ich potrzebuje i jest ich multum na rynku. W rezutacie ceny bardzo szaleją. jednego dnia iron ore nie sprzedasz nawet za głupie 300gp, drugiego nie kupisz taniej niż 800. Trochę jak giełda towarowo pieniężna. Sytuację obrazuje, kiedy czterech wysokopoziomywch graczy chciało zrobić addony, wymagające po 100 sztuk GS silk. Cena w ciągu tygodnia z 4k wskoczyła na prawie 9k, a mając dużo można było i za więcej opchnąć.
Kiedy wszyscy zrobili, już za takie pieniądze nie można było sprzedać.

Mając 10k gp na starcie i odrobinę wolnego czasu (albo jakiegoś bota do automatycznego analizowania game chatu) może w dość szybki sposób dorobić się fortuny. Pewnie - bez biegania między miastami i zrobionych questów dla Djinnów i Rashida się nie obejdzie. Albo znania kogoś kto może im sprzedawać.

Ile można tak zarobić? Jakieś 100k tygodniowo na czysto. Ale można i milion stracić w jeden dzień. Dosyć ryzykowne. I bardzo mi się podobało. Trzy miesiące dłużej trzymało mnie to przy grze.

tnij.film

Jakoś tak wyszło. W tym wątku pewien człowiek poprosił o skrypt do automatycznego cięcia film mencoderem na zadaną liczbę części.Gotowy skrypt można zobaczyć w linkowanym temacie na forum.ubuntu.pl lub tutaj:
http://dwimeron.googlepages.com/tnij.film

Autorem algorytmu działania skryptu jest frytek. Ja tylko to spisałem w wersję bashową.

poniedziałek, 26 maja 2008

Złota myśl

Open Source - Przez ludzi dla ludzi
Microsoft - Przez ludzi dla pieniędzy

Autor: Michał P

Muszę przyznać, że jak to dzisiaj usłyszałem to...nagle wszystko stało się jasne. Oczywiście - to nic nowego, każdy podświadomie coś takiego wie. Ale, żeby ująć to w jednej frazie? W jednym miejscu?

P.S
Michał jak to czytasz to wiedz, że ściemniałem z tymi komentarzami. Nigdy ich nie wyłączałem :P

piątek, 23 maja 2008

Psychoza...psychologia kolejki

Stałem w kolejce.

Nic w tym dziwnego. Potrzebowałem paru drobiazgów. Ale i tak się nastałem. No i oczywiście musiało zebrać się na przemyślenia.

Co to jest obiad? Jakieś mięsko, kartofelki i surówka. Razem to tak zwane drugie danie.
Mięsko jak mięsko. Mielone lub tłuczone, wieprzowe, albo wołowe, może drób. Czasem rybka. Surówka? Pełna gama warzyw. Do wyboru do koloru.

A kartofelki?

Kartofelki...cóż to kartofelki. Ale jak się zastanowić nad naturą kartofelków to człowiek dochodzi do wniosku, że kartofelki to tylko funkcja. Taka sama jak mięsko lub surówka. Bo na kartofelki można mieć i ryż i kaszę. I tylko przypadkiem ziemniaczki też spełniają funkcję kartofelków.

poniedziałek, 19 maja 2008

Tapeta...dobra rzecz. Nie mam zielonego pojęcia, czemu na tapecie ma starcrafta2. Od tak, po prostu. Chyba podoba mi się kolorystyka. I, że w conkym nie trzeba dużo z kolorami kombinować, żeby dopasować. do ciemnej tapety.
http://wklej.org/id/d34b83b6fa

Posted by Picasa

Firefox 3b5 ->RC1

Z bety 5 musiałem zrezygnować. Zbyt niestabilne. Dlatego wróciłem do sprawdzonej wersji 2.0.0.14 w oczekiwaniu na premierę.
Jednakże, wersja kandydujące przekonała mnie przynajmniej do testowania. Zrezygnowałem z instalowania z repozytoriów, żeby nie mieszać w katalogach chcąc mieć jednocześnie obie wersje. Zresztą, w /uer/bin ciągle leży bashowy skrypt-aktywator do pakietu firefox2-bin, z zablokowaną możliwością nadpisania.

No dobrze, ale co w RC1?
Ano ciekawie. Przynajmniej u mnie działa stabilnie. Pomijając odtwarzanie flashy, ale to już nie wina programistów tylko mojego złomu.
Na pewno działa szybciej i lepiej sobie radzi z stronami z mnóstwem ajaxów i innych wynalazków. Zapewne za sprawą zaimplementowania javascript 1.8. Teraz, kiedy się już tak nie wykrzacza jestem wstanie w pełni to docenić. Aplikacje webowe, takie jak gMail, google Reader, czy rozbudowane fora VB potrafiły dać w kość prokowi. A tu proszę - działa...cóż, może nie super płynnie, ale postęp wydajnościowy jest bardzo odczuwany.
Drugi postęp, to skalowanie stron. w becie5 nie było to wymażone, w RC musieli solidnie nad tym popracować. Tylko czemu odwrócili działanie kółka myszy? W FF1 i 2 scrolowanie w dół z wciśniętym kalwiszem CTRL powodowało powiększenie strony. W wszystkich wersjach 3 takie scrolowanie pomniejsza stronę. Jak ktoś wie jak to odczarować, proszę o kontakt.


Podsumowanie?
Na plus. Wyraźny plus w stosunku do bety5. Widać parę milionów betatesterów Ubuntu Hardy dało jakiś wynik.

wtorek, 13 maja 2008

Płyty z shipt Ubuntu

Trzy tygodnie - tyle czekałem. Dobrze, że mogłem ściągnąć z neta, bo by mnie szlag trafił jakbym miał tyle czekać. Ale warto było. Raz, że zwolni się jedna płytka CD-RW, dwa - w komplecie były cztery naklejki "UBUNTU: linux for human beings". Cóż, wolałbym "Powered by Ubuntu", ale co tam. Komp już obklejony.

RPG zwane życiem

Człowiek całe życie się uczy

Stere przysłowie ludowe

Żyj tak, aby każdy dzień przynosił coś nowego
Rozwijaj się.
Wykorzystuj nabytą wiedzę i umiejętności.

Oklepane? Może, ale tak staram się życie. Inaczej byłoby nudno. Trzeba dostrzegać zmienność w otoczeniu, a idąć ulicą wyszukiwać nowości. Jeżeli idzie się biernie przez życie, to jest strasznie nudno.

Każdy nowy budynek, ciekawy pojazd, dziwni ludzie, rośliny - wszystko to może coś pokazać. Nigdy nie wiesz, czy nie przyjdzie ci zaprojektować ogródka. Jeżeli widziałeś tych ogródków pierdziesiąt, to nawet nie będąc architektem łatwo będzie odtworzyć. Trzeba poznawać i obserwować otaczającą nas rzeczywistość, bo nigdy nie wiesz co ci się może w życiu przydać. Nigdy nie wiesz, czy dana wiedza, doświadczenie czy obserwacja nie przyda się w jakiejś sytuacji.
Że co? "Po co sobie zaśmiecać głowę"? Ludzki mózg ma nieograniczoną pojemność. To, co raz z pamięci krótko trwałej przejdzie do pamięci długotrwałej, pozostaje tam na zawsze.. Jedynym problemem jest tępo, w jakim możemy przyswajać nową wiedzę. Ale powiedzmy sobie szczerze - skoro gapimy się bezmyślnie przez okno autobusy stojąc w korku, to nie lepiej zapamiętywać nowe rzeczy niż złorzeczyć na czym świat stoi?

Dobrze też sobie pod koniec dnia przypomnieć "czego się dziś nauczyliśmy". Coś, co sobie powtórzymy i przypomnimy, ma gazylion razy większą szansę na trafienie do pamięci długotrwałej.

A czego można się nauczyć idąc przez miasto? To jest lista moich doświadczeń i spostrzeżeń z dnia wczorajszego:
  1. Tramwaj lini 25 nie stoi w korkach w centrum. Dobry transport z Żaby do Placu Bankowego, Centrum i dalej Alejami Jerozolimskimi aż na Okęcie. W razie awarii metra, z Ursynowa nie jest tak daleko do linii 25.
  2. W fast foodach żarcie jest lepsze w godzinach szczytu. Zapewne większa rotacja magazyn->kuchnia->klient.
  3. Żeby nie zgubić się w okolicach labiryntu stacji Metro Centrum, trzeba patrzeć na znaki i uważać na głowę.
  4. Na przyszłość: zawsze bierz z sobą butelkę wody, jeżeli wybierasz się coś załatwić na mieście. W Centrum są kosmiczne ceny.
  5. Plecak to nie najszczęśliwsze rozwiązanie na upalne dni...chodź nadal bardzo wygodne.
  6. Nowe, super długie, tramwaje są przereklamowane. Może i długi, ale mało pojemny. A i wentylacja gorsza.

piątek, 9 maja 2008

Matematyka

Jednym z argumentów za wprowadzeniem obowiązkowej matury z matematyki jest

Matematyka uczy logicznego i analitycznego myślenia.
Kij im w oko. Może i uczy, ale na pewno nie w wydaniu jakie jest w większości klas licealnych o profilach nie matematycznych. A i zapewne nie w wszystkich jest tak różowo. Jeżeli by sprowadzić analizę zagadnień matematyki do poziomu ucznia, wygląda to tak:
"W tym zadaniu najpierw robimy tak, potem tak a na koniec to"
"Tą całkę najpierw robimy tak, potem tak"
A jak zadanie nie podpada pod znany schemat
"Kuźwa"

Jasne, my, niematematyczni nie powinniśmy się tak uczyć. Tylko co z tego, skoro się tego od nas wymaga? Matematyka w mojej klasie licealnej (biol-chem) to był żart. Na studiach nie było lepiej. Matematykę miałem dwa semestry. O ile z pierwszego jeszcze coś wyciągnąłem, bo prowadząca coś reprezentowała, to na drugim...szkoda klawiatury.

Wykład polegały na wyciąganiu i udowadnianiu jakiegoś OŻESZSZLAG wzoru czy formuły. Nuuuuuda. W dodatku kompletnie niezrozumiała z mojego punktu widzenia. Siedziałem i przerysowywałem szlaczki z tablicy. Ta, są jeszcze zajęcia ćwiczeniowe, teoretycznie wprowadzające teorię w praktykę. Ale jak pokazuje praktyka, teoria nijak ma się do praktyki. Generalnie rzecz biorąc, ćwiczeniowcy jeszcze raz tłumaczyli materiał wykładowy (który przecież powinniśmy umieć) i jednocześnie robili zadania. Jakoś to poszło. Egzamin też - przygotowałem sobie listę zadań które mogą trafić się na egzaminie i nauczyłem rozwiązywania na pamięć. Trafiłem 4/4, dostałem 3.5

Jestem na studiach inżynieryjnych. Jako inżynier powinienem sobie radzić z problemami natury matematycznej. I poradzę sobie, ale na pewno nie dzięki wykładom z matematyki. Bo do szczęścia nie potrzeba mi całkowania niewiadomo_jakich_funkcji, liczenia ętdziesiątej pochodnej z cosx, sympleksów, wyprowadzania funkcji kołowej i innych.

A jeżeli ktoś nie ma analitycznego sposobu myślenia, to wmuszanie na siłę matematyki na pewno tego nie nauczy.

wtorek, 6 maja 2008

Jak sie uczyć nazw łacińskich - wersja inżynierska

Wymagania: dowolny interpreter BASH'a.

#!/bin/bash
plik_z_nazwami=nazwy
nieskonczona_pentla=1;
while [ $nieskonczona_pentla = 1 ]; do
#1. wybór losowej nazwy z zewnętrznego pliku
losowa_linia=$[ ( $RANDOM % `wc -l ${plik_z_nazwami} |awk '{print $1;}'` ) + 1 ];
pelna_nazwa=`head -n${losowa_linia} ${plik_z_nazwami} |tail -n1`
#2. wycięcie nazwy rodzajowej, podanie nazwy gatunkowej
nazwa_gatunkowa=`echo $pelna_nazwa | awk '{print $2;}'`
#3. Poproszenie o podanie nazwy rodzajowej
echo "Podaj nazwę rodzajową do ${nazwa_gatunkowa}"
read nazwa_rodzajowa
case $nazwa_rodzajowa in
"exit") exit 0;; #wpisanie exit jako nazwy rodzajowej spowoduje zakończenie skryptu
*) #4. sprawdzenie poprawności
if [ `echo ${pelna_nazwa}| awk '{print $1;}'` = ${nazwa_rodzajowa} ];
then
echo poprawnie, ${nazwa_rodzajowa} ${nazwa_gatunkowa};
else
echo Błąd, powinno być `echo ${pelna_nazwa}| awk '{print $1;}'` ${nazwa_gatunkowa}
fi;;
esac
done
Teraz potrzebujemy jeszcze pliku z nazwami np takiego:
http://dwimeron.googlepages.com/nazwy
I można się uczyć łaciny na zajęcia z Mikrobiologi

Tak, wiem, że mi się nudzi.^.^

czwartek, 1 maja 2008

Generalna próba przed koncertem zespołu Burza

Wczoraj w godzinach wieczornych na warszawskim Targówku miała miejsce próba generalna przed koncertem zespołu Burza. Artyści nie zaprezentowali żadnego nowego utworu, jak mówi menadżer zespołu, pan Gób, "był to jedynie test nowych systemów efektów specjalnych oraz nagłośnienia"

Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że testowano nową mieszankę pirotechniczną, dającą mniej dźwięku a więcej światła. Mieszanka ma być, wg tego samego źródła, oparta na kropelkach wody zamiast na unoszącym się z prądami powietrznymi kurzu. Mimo, że była to tylko próba, słychać było iż efekty piorunów nie zagłuszają solisty zespołu, Ulewy. Szczęśliwcy mogący się przysłuchiwać temu koncertowi mieli okazję wysłuchać starego przeboju pt "Pada deszcz" w nowym wykonaniu. Jak mówi sam Ulewa:
"W chwili obecnej przebudowuję składankę tak, aby móc uzyskać efekt synchronicznego stukania o parapety. Stary system polegający na zasadzie "wal gdzie popadnie" niestety nie sprawdza się na obszarach zamieszkanych.

Menadżer zespołu, zapytany o to, kiedy będzie kolejny koncert nie udzielił jasnej odpowiedzi:
"Kiedy będziemy gotowi". Może to oznaczać zarówno dzisiejszy wieczór, jak i przyszły tydzień.

O zespole Burza
Zespół został założony przez solistę Ulewę i basistkę Wiatr w 4500000000 roku p.n.e. Początkowo amatorski zespół nie zdobył dużego rozgłosu. Soft Rock nie miał tej siły przebicia na rynku zdominowanym przez Hard Rocowe zespoły takie jak "Wezuwiusz" czy "Tornado". Ten drugi, notabene, był prowadzony przez brata Wiatru.
W czteromiliardowym roku p.n.e do zespołu dołączył perkusista Piorun. Jego fantastyczne efekty pirotechniczne i mocne uderzenie po garach szybko zjednały sobie opinię publiczności. Burza szybko zdobyła rozgłos i z małego garażu przenieśli się na wielkie sceny całego świata. Słuchały ich miliardy odbiorców.
Plotka głosi, jakoby w wyniku jednego koncertu Burzy powstało życie na Ziemii. Sami artyści nie zaprzeczają i z uśmiechem na twarzy mówią, że "ileż można grać dla kamieni i skał? Potrzebna nam była bardziej żywa publika. No to sobie ją stworzyliśmy"
Sukces zespołu Burza szybko przyciągnął naśladowców. W latach czterdziestych czwartego stulecia n.e Punkowa Nawałnica, Heavy Metalowe Tajfuny czy Zamieć grająca w rytmach Techno zdołały wyrwać kawałek tortu dla siebie. Na szczęście niezbyt wielki. Jak powiedział Piorun w jednym z wywiadów:
"Zespoły te stawiają na efekty specjalne a nie treść. Te wszystkie wybuchy, śnieżyce czy gwałtowne porywy wiatru tylko zagłuszają graną przez nich muzykę. Ich koncerty są bardzo efektowne, to prawda, ale jednocześnie mają niszczący wpływ na publikę. Nie przejmują się zniszczeniami, jakie zostawiają za sobą."
W chwili obecnej Burza zajmuje czołowe miejsca list przebojów, zostawiając daleko za sobą inne grupy. Czy planowany koncert w Warszawie przyciągnie miliony słuchaczy? Zobaczymy już w przeciągu tego tygodnia.