środa, 15 grudnia 2010

Tiny Core Linux 3.3

Zrezygnowałem z netboot.me na rzecz zainstalowania na pendrive samego TCL w wersji 3.3. Sprawdza się lepiej niż ściąganie wszystkiego za każdym razem z neta. Tzn i tak ściągam rozszerzenia, ale w netboot.me była stara wersja TCL (2.x) i nie do końca pewne rzeczy mi tam odpowiadały.
Generalnie używam czystego obrazu iso z TCL 3.3(sdb1), oraz drugiej partycji na pendrivie (sdb2) do przechowywania danych. Po odpaleniu systemu montuję /dev/sdb2 i odpalam ten skrypt:
EDIT
TinyCore w wersji 3.4 potrzebuje pakietu syslinux, aby móc zamontować partycje ext3/4. Nie wiem jak w najnowszym 3.5

#!/bin/sh
##Przeznaczeniem są kompy uczelniane, więc wiem iż tam będzie jakiś geforce
#to pociągnie za sobą X serwer, i ładnie się skonfiguruje
tce-load -wi nvidia-glx.tcz

##dla polskiego układu klawiatury
tce-load -wi kmaps.tcz
sudo loadkmap < /usr/share/kmap/pl.kmap

##wcześniej wygenerowany x.org.conf
#dostosowany do kompów na uczelni
#i z polskim układem klawiatury
#Section "InputDevice"
# Identifier "Keyboard0"
#Driver "kbd"
# Option "XkbLayout" "pl"
# Option "XkbModel" "pc101"
#EndSection
sudo cp /mnt/sdb2/tiny_core/xorg.conf /etc/X11/xorg.conf

##Teraz jakiś menadżer plików
tce-load -wi xfe.tcz
#Przywracamy konfigurację
mkdir ~/.xfe cp /mnt/sdb2/tiny_core/xferc ~/.xfe/xferc

##I moja wypasiona tapeta
sudo cp /mnt/sdb2/tiny_core/red-moon.jpg /opt/backgrounds/

##odpalamy Xy, reszta pakietów instaluje się w tle.
startx & sleep 10 xfe -m &

##Firefox i Flash
tce-load -wi firefox tce-load -wi getFlash10.tcz

##Katalog konfiguracyjny mozilli synchronizuje sobie w domu (ciasteczka, ustawienia, zakładki, dodatki)
#A, że sporo tego (~100mb), to linkuję zamiast kopiować.
sudo rm -r ~/.mozilla
sudo ln -s /mnt/sdb2/tiny_core/.mozilla ~/.mozilla &

##Foxit reader do pdfów.
#Jest co prawda xpdf...ale co przyzwyczajenie to przyzwyczajenie
tce-load -wi foxit_reader.tcz

##Różne dodatki: przeglądarka dokumentów, lekki edytor tekstu, przeglądarka obrazów, menedżer archiwów. Wszystko co potrzebne, na każdą okazję.
tce-load -wi xfw xfv xfi xarchiver

##Pidgin +kontakty z serwera tce-load -wi pidgin
##No i kobyła, bez której nie potrafię się obejść.
tce-load -wi openoffice3.tcz
Po około minucie mam pełne środowisko X, po 1.5 minuty firefoxa a po 3 minutach openoffica.
Wszystko skonfigurowane, z moją konfiguracją (w tej wersji skryptu jeszcze bez OO, ale tam mi nie jest potrzebna. To trochę waży a na pendraku mało mam miejsca. Z tego też powodu nie wgrałem rozszerzeń do TCL na pendriva, tylko za każdym razem zasysam z neta).

środa, 24 listopada 2010

Tiny core linux

Czyż nie tęsknicie za czasami, gdy mężczyźni byli mężczyznami i sami pisali swoje sterowniki?

Linus Torvalds
Na pendrivie zainstalowałem sobie takie coś, co się zwie netboot.me. W skrócie pozwala na odpalenie komputera podłączonego do internetu za pomocą rzeczonego pendriva. Niby wielkie mi halo, można to tez z Windowsem zrobić. ALE!
Cały urok netboot.me tkwi w tym, ze do wyboru jest kilka systemow operacyjnych. Wystarczy połączenie internetowe i parę chwil aby załadować jakieś fajny system typu live. Albo memtest. Albo instalator ubuntu/debiana/fedory/czegokolwiek.

Od dawna czołem się nieswojo z tym, ze na uczelni przeglądając internet jest "nieco" narażony na to co inni wyprawiali z tym komputerem wcześniej. Do czasu az tydzień temu pomyślałem, ze może by wypróbować netboot.me. Załadowanie Tiny Core Linux trwa nieco ponad minute.
Ludzie odpowiedzialni za te distro sa genialni. W 10 megabajtach zmieścili nawet środowisko graficzne!
No dobra, system jest MOCNO okrojony na starcie, ale wystarczy kilka kliknięć aby doinstalować minimalistyczne wersje openoffica, firefoxa i całej reszty. Co jeszcze bardziej zaskakuje, odpaliłem na tym vlc (odtwarzanie wideo) z dźwiękiem (OSS) oraz flash10 (z dźwiękiem !). I to wszystko bez Xow!! I wszystko siedzi w ramie, zajmujac mniej niz 15% z 1 gigabajta w jaki sa wyposarzone uczelniane maszyny.
Fakt, zajęło mi to 2 godziny, ale jak to się mówi "co raz zrobione, pozostaje zrobione"

Pakiety do instalacji i małe how-to
  • firefox.tce (i trochę zależności. Ale flash tez ich potrzebuje, więc można poczekać)
  • wygenerować dbus id (sudo dbus-uuidgen >> /var/lib/dbus/machine-id ). Katalog /var/lib/dbus trzeba sobie recznie stworzyc. Bez machine-id vlc nie będzie działać
  • vlc.tcz (mplayer nie idzie bez Xow)
  • OSS.tcem (alsa nie działała mi z głośnikami wbudowanymi w monitor. Pewnie do obejścia, ale szkoda zachodu, skoro OSS działa)
  • getflash10.tce (potem trzeba go jeszcze odpalić. Lewym przyciskiem myszy na pulpicie ->apps->getflash10 ->reszta się ściągnie->zresetować przeglądarkę. Jak nie działa, to trzeba przekopiować /usr/lib/libflashsupprot/tce do /home/tc/.mozilla/plugins

Co jeszcze? Ano chciałbym mieć możliwość wpisywania polfontow z klawiatury. Ale to wymaga Xow. Dziękuje, nie będę się męczył. Znając życie będzie działało od reki, ale i tak mi się nie chce. Firefox poprawia błędy tak czy siak. Nie wszystko wyłapuje, ale chyba nie jest aż tak bardzo źle?

Pozostaje jeszcze kwestia zdecydowania się na instalacje TinyCoreLinux 3.3 (w netboot.me jest 2.2, czyli moooocno stare) na pendrivie zamiast netboot.me. Nie wiem, czy potrzebuje całej reszty instalatorów z netboot.me, ale 3 tygodnie temu tak samo myślałem i całym tym bootowalnym pendrivie.
Instalacja TCL 3.3 na pendraku miałaby ta zaletę, ze nie musiałbym przy każdym uruchomieniu wszystkiego ściągać i konfigurować na nowo. Na razie rozwiazalem to tak, że konfiguracje firefoka (~/.mozilla) przy zamykaniu systemu kopiuje na pendraka (/mnt/sdb1/.mozilla) a po ponownym uruchomieniu kopiuje z pendraka na system plików. Generalnie wszystko działa.

piątek, 20 sierpnia 2010

Kiedy nadejdzie koniec świata

Optymizm i pesymizm różnią się jedynie w dacie końca świata.

Stanisław Jeży Lec

Patrząc z perspektywy roku 2010, koniec świata może być naprawdę w 2012. I to nie dlatego, że Polska organizuje Mistrzostwa Europy w Piłce Kopanej. Śniegi, mrozy, powodzie, pożary w Rosji, wypadki samolotowe, sytuacja na Krakowskim Przedmieściu, terroryzm, wikileaks publikując tajne materiały z wojen Ameryki...oj zebrałoby się tego.
Jednakże nie o to chodzi. Większość ludzi wierzących w 2012 zakłada zapewne datę 1 stycznia, tak parę minut po północy. Bądź co bądź koniec świata nie trwa sekundę, raczej parę minut.

Jednakże, jeżeli chodzi o mnie mam inne preferencje. Gdybym miał coś do powiedzenia w tej sprawie, chciałbym aby koniec świata nastąpił w czwartek, a zostalibyśmy o tym ostrzeżeni w poprzedni piątek. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Gdyby w piątek ogłoszono, że koniec świata nastąpi w następny czwartek, to miałbym cały weekend aby spokojnie to przemyśleć. I, co najważniejsze, 3 pełne dni robocze na dokończenie swoich spraw. Od, tak aby nie zostawić paru rzeczy niedokończonych zanim wyparuję. Nie mógłbym w spokoju zmienić się w obłok gazu, gdybym wiedział że zostało parę Niedokończonych Spraw. Świadomość, że te sprawy odparowałby razem ze mną być może trochę by pomogła, ale tylko w przypadku tych mniej ważnych.
3 dni robocze to trochę mało na załatwienie wszystkiego, ale wystarczająco na te naprawdę najważniejsze. Miło by by było, gdyby świat zechciał odparować w godzinach popołudniowych. 17 byłaby idealna. Zdążyłbym zjeść obiad i go dobrze przetrawić.

Zapowiedzenie końca świata z tygodniowym wyprzedzeniem ma swoje dobre strony. Ludzie zdążyliby wpaść w panikę i nie skończyć przed samym końcem. Gdyby dać im miesiąc, sprawa byłaby znacznie gorsza. Najpierw byłaby panika, potem jakoś by się uspokoiło, a na końcu znowu wybuchłaby panika. Taka globalna panika to nieprzyjemna sprawa. Ludzie panikujący są nierozsądni, i kto wie co by niektórym strzeliło do głowy. Mogłoby się okazać, że nie doczekam końca świata, bo jakiś geniusz wpadnie na pomysł rozładowania gigantycznych kolejek przed Bramą Piotrową po końcu świata poprzez wysyłanie kilku ludzi nieco wcześniej. Być może po to aby zajęli mu kolejkę.
Fakt, że w obliczu końca świata nie ma to większego znaczenia, ale nie chciałbym przegapić takiego wydarzenia. Prawdopodobnie obserwacja z daleka (Z Marsa? Z Proxima Centauri?) byłaby lepszym rozwiązaniem, ale raczej nie ma na co liczyć.

Jeżeli doczytałeś do tego miejsca drogi Czytelniku, to spieszę z wyjaśnieniami. Oczywiście, że to pewnego rodzaju niepoważny wpis na blogu. W żaden koniec świata w 2012 roku nie wierzę, pomimo tych wszystkich wielkich wydarzeń roku 2010. Od, tak mnie naszło.

środa, 30 września 2009

10^100

Czym jest projekt 10^100?
10 do potęgi 100 to liczba gogol. I nie przypadkowo gogol kojarzy się z google, gdyż to od tej liczby wzięła nazwę ta wyszukiwarka. Ale Google to nie tylko wyszukiwarka - to cały osobny ekosystem w sieci. Niektórzy mówią, że Google jest zły, że zbiera nasze dane o nas i przetwarza je aby zarabiać. Pewnie, skoro nie płacimy za usługi jakie nam oddaje, to ja nie mam nic przeciwko. A teraz przynajmniej część zarobionych tak pieniędzy może zostać wydane na szczytny cel.
Rok temu korporacja Google zapowiedziała, że przeznaczy dziesięć milionów dolarów amerykańskich na jeden cel, który ma przynieść pożytek całej ludzkości.
Z strony projektu

Dlaczego taki projekt?
Jeszcze nigdy w historii tak wiele osób nie miało do dyspozycji tylu informacji, narzędzi i sposobów realizacji swoich pomysłów. Jednocześnie bardzo wiele osób z najróżniejszych środowisk potrzebuje pomocy zarówno w sprawach małych, jak i dużych.
Do tego dochodzą wyniki badań utwierdzające nas w odwiecznym przekonaniu, że, poza określonym podstawowym poziomem dobrobytu materialnego, jedyną rzeczą, która daje nam szczęście jest pomaganie innym ludziom.
Innymi słowy pomaganie pomaga wszystkim: osobie pomagającej i otrzymującej pomoc.
Pytanie brzmi: co może pomóc? I co pomoże najlepiej?
W Google nie uważamy, że znamy wszystkie odpowiedzi, ale wierzymy, że każdy problem ma swoje rozwiązanie. Może on się znajdować w laboratorium, firmie lub na uniwersytecie — a może gdzieś zupełnie indziej.
Być może rozwiązanie czyjegoś problemu znajduje się w Twojej głowie; to może być coś, co udało Ci się zaobserwować, jakieś pojęcie, nad którym się zastanawiasz, niewielka zależność, którą zauważysz, jakaś stara rzecz, na którą spojrzysz z innej perspektywy.


Więcej o projekcie można się dowiedzieć na jego stronie:
Polska strona projektu 10^100

A teraz to co najciekawsze - na podstawie nadesłanych pomysłów (przeszło 150k) stworzono kilkanaście które są wypadkową tego co ludzie nadesłali.
strona głosowania - Tłumaczenie. Nie idealne, sle ujdzie

Projektów jest sporo, ale nie wszystkie są widoczne od razu. Jeżeli na pierwszej liście nie ma nic ciekawego, proponuję odświeżyć stronę i poszukać pośród nowych możliwości. Dwa, trzy odświeżenia pokażą wszystkie możliwe projekty.
Pośród projektów jest kilka będących odpowiedzią na światowy kryzys gospodarczy ostatnich lat - tworzenie lepszych narzędzi bankowych, bardziej przejrzystych rządów i systemów podatkowych. Jest też bardzo dużo tych dotyczących edukacji - zarówno wspomagania kształcenia specjalistów jak i kształcenia w krajach trzeciego świata. Są też i projekty humanitarne, jak system usuwania min przeciwpiechotnych czy monitorowania i alarmowania świata o ludobójstwach.
I wiele, wiele innych. Gdybyś miał 10 milionów dolarów i chciał je wydać z pożytkiem dla świata, to na co być przeznaczył pieniądze? A skoro nie masz tych 10 milionów, to przynajmniej zagłosuj na co Google ma je wydać.

wtorek, 17 lutego 2009

Złote myśli Dwimenora - część I

Ten wpis rodził się w bólach. Miał być o wszystkim, miał być o niczym. W końcu nie powstał a ja musiałem ściemniać Rybie na gg, w jakim stopniu zaawansowania są prace nad nowym tekstem. Więcej zwodzić go nie miałem serca dlatego uczesałem trochę swoje złote myśli i postanowiłem opublikować pierwszą część.

Czym są złote myśli Dwimenora?
To kompilacja złotych myśli, stworzonych przy różnych okazjach. Część jest złota, złociutka, albo tylko pozłacana.
Numeracja nie jest ciągła. W ciągu roku od kiedy zacząłem je spisywać część wypadło. A to okazało się, iż nie jest moja, a to nie podobała mi się...ale zwolnionych miejsc nie zamierzam zapełniać. Od, tak. Po prostu. Błędy i literówki celowe.

1. Wojny nie są takie złe. Przynajmniej dają ludziom jakieś zajęcie. Zajęci ludzie nie zajmują się czymś naprawdę niebezpiecznym, na przykład majstrowaniem przy czasoprzestrzeni.
Pierwsza myśl na liście. Możecie nie uwierzyć, ale mi się przyśniła. Prowadziłem jakiś wykład na uniwerku i to była z niego konkluzja...

2. Wszystko jest możliwe, tylko trzasnąć drzwiami obrotowymi się nie da.
To bardziej mądrość ludowa, niż moja złota myśl. Ale, że to moje motto życiowe, trafiła do kompilacji.

3. Jestem facetem i kolor niebieski jest po prostu kolorem niebieskim.
Konkluzja po przydługiej dyskusji dziewczyn z roku na temat różnic w odcieniach. A jest tego, że huhu

4. I oby twoje delta G było równe zero.
Konkluzja po zajęciach z termodynamiki. [url=http://dwimenor.blogspot.com/2008/03/zote-myli-dwimenora-ii.html"]więcej na blogu[/url]

5. Łyżka nie istnieje. Widelec jest znacznie bardziej uniwersalny
Konkluzja z Matriksa

6. Jeżeli czas to pieniądz, to czemu bogaci ludzie mają tak mało czasu?
Wydaje się bezsensowne. Ale jeżeli postawić równanie czas=pieniądz, to czytając je od drugiej strony pieniądz=czas.

7. Dzielenie jest wydajniejsze od mnożenia. Szczególnie w przypadku problemów.
Nie znoszę ludzi mnożących problemy i trudności przed sobą, zamiast szukać rozwiązań. Fortunka jest konkluzją z tej filozofii.

8. Zawsze staram się likwidować swoje problemy. Nie chciałbyś być jednym z nich
Kontynuacja myśli 7

9. Ilu ludzi potrzeba do wkręcenia żarówki? Jednego! Jeżeli myślisz, że mnie, to proszę o pokaz miszczu. Jeżeli myślisz, że więcej, to jesteś ciamajdą.
Konkluzja po wymienianiu 2 żarówek w moim żyrandolu. Powinni powiesić tego, kto wymyślił klosze na zatrzaski.

10. Umiesz liczyć binarnie na palcach? To wysyłam ci 4
[url=http://dwimenor.blogspot.com/2008/03/liczenie-binarne-na-palcach.html]Zasady liczenia binarnego na palcach[/url]

11. Pierwsze prawo łoma: ciało uderzone łomem nie ma prawa wstać.
Konkluzja z zajęć z przewodnictwa elektrycznego. Ci co uczyli się fizyki domyślą się o co chodzi.

17. Ile jest 2+2?
Polonista: 4, cyfro ty moja
Inżynier:4
Nawigator: 4,5 z poprawką na wiatr
Kelner: 5zł plus napiwek
Informatyk: 100
Matematyk: jeszcze chwilkę
O wyższości inżynierii (jako nauki kombinowanej) nad czystą matematyką. Znam matematyków (z tytułami doktorskimi!) którzy mieliby z tym problem a rozwiązanie go wymagałby kilku godzin. Zbyt dużo kombinowania, zbyt mało realizmu.

20. Zawsze puszczaj kobiety przodem. Szczególnie jeżeli sądzisz iż za drzwiami czai się szaleniec z siekierą.
Konkluzja z zawiłej dyskusji na temat "Dżentelmenów już nie ma"

26. Są dwa typy ludzi. Ci co na palcach jednej ręki liczą do 5 i ci co liczą do 31.
Patrz fortunka numer 10

27. Zaraz to wielka bakteria
Konkluzja numer 1 z zajęć z mikrobiologii.

28. Duże pałeczki to laseczki.
Konkluzja numer 2 z zajęć z mikrobiologii.

29. I nastał dzień, i nastała sesja. I żywili pozazdrościli umarłym.
Kto studiuje, ten łączy się w bólu...

36. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zdecydowanie nie twój interes

37. Jeżeli boli, to dobrze. Ból to pierwszy znak, że żyjesz. Chodź pewnie wolałbyś umrzeć.
W taki sposób pocieszałem kolegę z wybitym barkiem.

niedziela, 18 stycznia 2009

Kernel 2.6.28 oraz Nvidia driver 180.22

Ileż można się uczyć do sesji? W ramach relaksu skompilowałem sobie kernel 2.6.28 czyli najnowsze, stabilne, jądro linuksa. Skoro i tak trzeba reinstalować drivery do GeForca, to od razu zainstalowałem nowsze. Zresztą nie wiem, czy stare dałby radę na najnowszym jajku.

A jaki efekt?

System startuje o 8 sekund szybciej BEZ ŻADNEGO bajerowania w ustawieniach.
Wynik glxgears podskoczył z 6000 do 8000 fps.

Powiem tak: WOW


Naturalnie nie obyło się bez drobnych komplikacji. Dpkg nie chciał zastąpić starego kernela (2.6.27.5) nowym, przez co musiałem odpalić system z jeszcze starszego (2.6.26.19-generic), wywalić kernel 2.6.27.5 i dopiero instalować 2.6.28.
W dodatku instalator Nvdii coś tam pluł się, że czegoś nie ma...Ale wszystko działa. A jak widać z wyników, działa świetnie.

środa, 24 grudnia 2008

Choinka

Jeżeli chcesz kupić tanią i ładną choinkę, to musisz kupić dwie

Konkluzja z tegorocznego okresu przedświątecznego

Makabra. Żeby kupić jakąś ładną, żywą choinkę (nie trawie sztucznych...nie czytać tego dosłownie) musiałem oblecieć z 5 różnych punktów. Problem z tym, że w tym roku na warszawskim Targówku można było dostać albo drapaka za 35zł albo jodłę-drapaka za 80zł. Ładna jodła wysokości 180cm to już 120 zł. A weź wydaj 120zł, żeby po świętach choinkę wywalić przez okno i odnieść do punktu zbornego, z którego panowie od śmieci w Marcu odbiorą to co zostanie z procesów naturalnego rozkładu.
Co roku choinki są droższe. Jeszcze 5-6 lat temu jodłę kupowało się za połowę tej ceny. Naturalnie biorąc pod uwagę nakłady pracy i czas cyklu produkcyjnego (2-3 lata) ludzi ci mają prawo żądać uczciwej ceny (nawozy w tym roku zdrożały) ale..jakby przynajmniej mieli coś ładnego na stanie, a nie coś co przypomina fantazje przedszkolaków na temat choinek.
Sezon na sprzedaż zaczął się z 2 tygodnie temu. Co ciekawe, poza tradycyjnymi stoiskami na Targówku, jakiś nowy gracz na rynku postanowił zaryzykować i rozstawić się nieco na uboczu, blisko lasku Bródnowskiego. Zapewne miał nadzieję, że dzięki dużej reklamie przy Kondratowicza ludzie z Zacisza i osiedla Malborska do niego się zejdą. I wiecie co? Sprzedał wszystko. Jako, że gościa widzę z swojego okna to mogłem obserwować jego postępy codziennie. Wliczając to, że koło 22 wszystkie choinki przerzucał przez ogrodzenia parkingu, gdzie sprytnie wynajął 4 miejsca na czas handlu. Nad ranem choinki leciały w drugą stronę. Widząc jak się z nimi obchodzi nie miałem najmniejszego zamiaru u niego kupować. Ale obserwując gościa z okna zauważyłem że naprawdę sporo osób skręcając z Kondratowicza w Blokową (z głównej ulicy na osiedlową, na tym rogu założył swój punkt) zatrzymywało się i odjeżdżało z choinką w bagażniku.
Może to tylko ja mam tak, że muszę mieć ładną i w miarę symetryczną choinkę? Może powinienem kupować byle co, a potem ustawić gorszą stroną do ściany?
Może....


Mimo wszystko: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!