Stara mądrość ludowa brzmi:
Żeby popsuć Okna, wystarczy z nimi popracowaćto sobie nad linusikiem popracowałem. Żeby tyle napsuć a jednocześnie zostawić system zdatnym do pracy, to trzeba umieć. Niewielu specjalistów by tak potrafiło, żeby kernel wyrzucał ooopsy, dpkg odmawiał wszelkiej współpracy, scrollkeeper wywalał masę błędów (których nie chce mi się poprawiać), a połowa środowiska graficznego poszła w niebyt.
Żeby popsuć Pingwina, trzeba nad nim popracować
Ale system działa...no powiedzmy że można nazwać to działaniem.
Oczywiście da się to naprawić w jakieś dwie godziny. Nie tyle trudne co czasochłonne. Trzeba by jakieś 500mb pakietów ściągnąć i zainstalować, popoprawiać parę rzeczy ręcznie w plikach konfiguracyjnych. Do zrobienia. Ale szczerze mówiąc, nie chce mi się. Za dwa dni ma przyjść nowy komputer i tak, więc szkoda dwoić pracę.
A jakby kogo interesowało w jaki piękny sposób się załatwiłem:
sudo apt-get remove gconf2 --purge -y --force-yesi zostawiłem kompa samego sobie. Zanim wróciłem, było już prawie w połowie wywalania zależności. Dobrze, że przerwałem w porę bo kto wie co by się stało.
3 komentarze:
Oho, nowy komp. Jak będzie, chętnie poczytam o wrażeniach, ewentualnie parametrach : )
Hehe śledzę tego twojego bloga, i męczy mnie jedno pytanie:P... Czemu ciągle poruszasz wątek Linuxa, porusz wątek Windowsa :)!
Żeby popsuć Okna, wystarczy z nimi popracować
Żeby popsuć Pingwina, trzeba nad nim popracować
Przecież tu go niemal całkowicie wyczerpał :|
Prześlij komentarz