Wybór wierła ma znaczenie, tak samo jak wybór miejsca do wiercenia. Zdecydowanie nie należy wiercić nad kontaktami
Stare przysłowie ludowe
W czasach, kiedy Wszystkim miało wystarczyć 640k było zabawnie. Nieważne jaką miałeś kartę graficzną to i tak zawsze coś tam rysowała. Ale żeby mieć dźwięk, trzeba było się nieźle natrudzieć. Przerwania, porty, próbkowanie, bum, tralala i jeszcze masa innych rzeczy o których trzeba było wiedzieć aby wydobyć coś więcej niż piski z brzęczyka.
To były czase...a historia ponoć lubi zataczać koła.
Wraz z nowym komputerem przyszła i płyta główna. Wraz z nią - zintegrowana karta dźwiękowa. Melomanem nie jestem, wystarczy, że coś mi z głośniczków bzyczy a głośniczkiem nie jest PC Speaker.
Generalnie nigdy nie wiem, pod które gniazdko podłączyć głośniki. Zawsze, kiedy trzeba sprzęt rozkręcać jest problem przy uruchamianiu i szukaniu. Tym razem problem był większy, bo zliczając wszystkie gniazda, jest ich 8. No cóż, głośniki na cały regulator, jakieś mp3 puszczone w tle i szukamy. Metodą prób i błędów szybko doszedłem co i jak, mało nie spadając z krzesła gdy Terrański czołg oblężniczy* dał salwę z działa. Złożyłem sprzęt do kupy, ustawiłem na miejscu, profilaktycznie przyciszyłem głośniki i już.
Tyle Windowsa. Gorzej było z Ubuntu. W takich sytuacjach daje o sobie znać olewactwo producentów. Brak natywnych sterowników sprawiał pewne problemy. O ile pod Oknami nie ważne w co podłączyłem moje głośniczki (dwa, 6 watowe. A dźwiękówka obsługuje 7.1) to coś tam leciało. Pod linuxikiem był mały problem. Na tym ssamym gnieździe było masakrycznie cicho. Standard w takich sytuacjach: alsamixer i mixujemy.
Trzy godziny potem, zaliczając wszystkie gniazda od dźwiękówki, reinstalując alse i puleaudio, googlują i kończąć na kompilacja alsy 1.1.17rc z źródeł doszedłem co i jak. Okazało się, że głośniczka podłączyłem pod wyjście "na satelitę" czy innego sputnika. Po pierwszych zabawach w aslamixer już się to przyjęło, a że nie znam się na tym całym sprzęcie grającym, tak zostało. A ja się męczyłem. Dopiero przy drugim podejściu do mixera i kombinowaniu z wyciszaniem/przełączaniem kanałów udało mi się znaleźć odpowiednią dziurę w odbudowie, co by podpiąć głośniczki.
Instrukacja obsługi vel przepis prania? A znacie taką anegdotę?
Dokumentacja urządzenia zajmuje 200 stron i obejmuję pomoc dla systemu MS Windows. Użytkownicy Appla przyzwyczaili się, że wszyscy ich olewają, a linuksiarze dadzą sobie radę sami.
Nie zgadniecie. Dźwięk potem pod Windowsem nie działał ;) Trzeba było przestawić parę rzeczy w sterownikach.
*Jednostka artyleryjska z Starcrafta. Kto nie grał albo chodźby nie wie co to, niech się schowa. Cechą charakterystyczną było bardzo rozpoznawalne JEBUDU jakie robiła strzelając. Dźwięk ten ma ustawiony jako domyślnie odtwarzany w przypadku wystąpienia błędów oraz jako dźwięk gotowości do logowania w GDM. Osoby nieprzygotowane na takie coś mają niezłego zonka siadając do mojego komputera.
W czasach, kiedy Wszystkim miało wystarczyć 640k było zabawnie. Nieważne jaką miałeś kartę graficzną to i tak zawsze coś tam rysowała. Ale żeby mieć dźwięk, trzeba było się nieźle natrudzieć. Przerwania, porty, próbkowanie, bum, tralala i jeszcze masa innych rzeczy o których trzeba było wiedzieć aby wydobyć coś więcej niż piski z brzęczyka.
To były czase...a historia ponoć lubi zataczać koła.
Wraz z nowym komputerem przyszła i płyta główna. Wraz z nią - zintegrowana karta dźwiękowa. Melomanem nie jestem, wystarczy, że coś mi z głośniczków bzyczy a głośniczkiem nie jest PC Speaker.
Generalnie nigdy nie wiem, pod które gniazdko podłączyć głośniki. Zawsze, kiedy trzeba sprzęt rozkręcać jest problem przy uruchamianiu i szukaniu. Tym razem problem był większy, bo zliczając wszystkie gniazda, jest ich 8. No cóż, głośniki na cały regulator, jakieś mp3 puszczone w tle i szukamy. Metodą prób i błędów szybko doszedłem co i jak, mało nie spadając z krzesła gdy Terrański czołg oblężniczy* dał salwę z działa. Złożyłem sprzęt do kupy, ustawiłem na miejscu, profilaktycznie przyciszyłem głośniki i już.
Tyle Windowsa. Gorzej było z Ubuntu. W takich sytuacjach daje o sobie znać olewactwo producentów. Brak natywnych sterowników sprawiał pewne problemy. O ile pod Oknami nie ważne w co podłączyłem moje głośniczki (dwa, 6 watowe. A dźwiękówka obsługuje 7.1) to coś tam leciało. Pod linuxikiem był mały problem. Na tym ssamym gnieździe było masakrycznie cicho. Standard w takich sytuacjach: alsamixer i mixujemy.
Trzy godziny potem, zaliczając wszystkie gniazda od dźwiękówki, reinstalując alse i puleaudio, googlują i kończąć na kompilacja alsy 1.1.17rc z źródeł doszedłem co i jak. Okazało się, że głośniczka podłączyłem pod wyjście "na satelitę" czy innego sputnika. Po pierwszych zabawach w aslamixer już się to przyjęło, a że nie znam się na tym całym sprzęcie grającym, tak zostało. A ja się męczyłem. Dopiero przy drugim podejściu do mixera i kombinowaniu z wyciszaniem/przełączaniem kanałów udało mi się znaleźć odpowiednią dziurę w odbudowie, co by podpiąć głośniczki.
Instrukacja obsługi vel przepis prania? A znacie taką anegdotę?
Dokumentacja urządzenia zajmuje 200 stron i obejmuję pomoc dla systemu MS Windows. Użytkownicy Appla przyzwyczaili się, że wszyscy ich olewają, a linuksiarze dadzą sobie radę sami.
Nie zgadniecie. Dźwięk potem pod Windowsem nie działał ;) Trzeba było przestawić parę rzeczy w sterownikach.
*Jednostka artyleryjska z Starcrafta. Kto nie grał albo chodźby nie wie co to, niech się schowa. Cechą charakterystyczną było bardzo rozpoznawalne JEBUDU jakie robiła strzelając. Dźwięk ten ma ustawiony jako domyślnie odtwarzany w przypadku wystąpienia błędów oraz jako dźwięk gotowości do logowania w GDM. Osoby nieprzygotowane na takie coś mają niezłego zonka siadając do mojego komputera.
2 komentarze:
Stary, komu by się chciało czytać o karcie graficznej?
Tylko tym genialnym. Nie przejmuj się.
Prześlij komentarz