Nie trawię piractwa komputerowego. Po prostu nie trawię na całej linii. Od piratów po ludzi sięgających po piracki soft czy muzykę. Jednak to nie jest to.
Pierwszym i najpoważniejszym zagrożeniem dla szeroko rozumianej "własności intelektualnej" są bzdurne przepisy, DRMy (i inne wynalazki) oraz organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Czemu? Krótka piłka - jeżeli zliczyć koszty tego wszystkiego, wyjdzie jakieś 40% ceny nowego utworu. Dodajmy do tego naście pośredników i już mamy podstawowy argument piratów, czyli zbyt wysoką cenę. Tu się zgodzę, ceny za muzykę w sklepach czy specjalistyczne oprogramowanie w większości przypadków są skandaliczne. O ile w przypadku softu mamy ruch Open Source, który dostarcza nierzadko oprogramowania znacznie przewyższającego komercyjne odpowiedniki, to z produkcjami filmowymi i muzycznymi jest gorzej.
Znaczy nie, nie jest gorzej. Fakt, że za darmo nie dostaniemy utworów światowej sławy zespołów. Ale są serwisy takie jak jamendo.com czy mp3.wp.pl z których można ściągnąć muzykę za darmo. Pewnie, że żadnego z artystów nie znacie. Pewnie, że trzeba ich poznać. Wiele jest utworów które nie będą odpowiadały. Ale powiedzmy sobie szczerze: czy naprawdę trzeba słuchać
Jako odbiorca o dojść specyficznym podejściu (klasyczny rock'n'roll, muzyka lat 60'-80') spędziłem na tych serwisach sporo czasu ściągając liczne próbki i składanki. Mając tak bogatą bazę wyjściową można naprawdę mnóstwo dobrej muzyki.
Jeżeli już koniecznie szukamy konkretnych zespołów a nie gatunku, mamy jeszcze inny wybór. O ile pełen album sporo kosztuje, to pojedyncze utwory można ściągnąć po około dolca za sztukę. Gdzie? iTunes, Napster
W sumie będzie to jakieś 10 milionów utworów po dolcu za sztukę. I to bez DRM.
Nie rozumiem ludzi udostępniających rzeczy chronione prawem autorskim, normalna praca jest lepiej płatna...taaa ale trzeba pracować. A to poniżej twojej godności panie pirat prawda?
Nie rozumiem ludzi korzystających z takich zasobów, a mających legalną alternatywę. Dajcie spokój - dolar za utwór? Sieć pełna produktów open source? Czasy się zmieniają a wy zostajecie w średniowieczu internetu. Co? Walczysz z "kapitalistami"? "O wolność słowa"? z "bezdusznymi korporacjami"? Śmiechu warte. To, że rynek muzyczny/programistyczny traci XXX miliardów dolarów rocznie to kpina. Wymówka, żeby zwrócić uwagę na problem...od niewłaściwej strony. W końcu, jak sam mówisz, panie piratujący, "I tak bym nie kupił, nawet jakby było taniej". Zgodzę się, też bym pewnie nie kupił, tylko ściągnął jakąś opensourcową...w ostateczności freeware.
Nie kupując nie uderzasz w "chciwe koncerny". Uderzasz w szarych pracowników. Programistów, dział techniczny, wykonawców, grafików i całej reszty znajdujących się na samym dnie łańcucha produkcji.
Nie rozumiem ludzi ściągających filmy kinowe z neta. No dajcie spokuj, Władca Pierścieni na 17 calowym monitorku? Nawet na 25 calowym telewizorze wersja DVD wygląda beznadziejnie w porównaniu do prawdziwego kina.
Nie trawię ludzi "piracących" gry. Tu nie ma odpowiedników, zgodzę się. Ale gry, tak jak i reszta rzeczy to towar luksusowy. Wolę pozbierać miesiąc i kupić jedną, dobrą produkcję niż piracić siedemnaście. Zresztą, cykl produkcji coraz bardziej się skraca przez co na rynek trafiają wersje z błędami. Wolę odczekać trochę i kupić już z patchem niż gryźć zęby za każdym razem jak gierka się wywali. Zresztą, góra za pół roku gra trafi do jakiejś taniej serii za 20 złotych.
Nie trawię MPAA, RIAA, ZAIKS czy innych. Niby chronią artystów, ale w rzeczywistości to ich działania doprowadzają do zapaści na legalnym rynku. Fosowanie bzdurnych przepisów, niejasne procedury postępowania, wprowadzanie rozwiązań antypirackich które utródniają życie jedynie normalnym użytkownikom.
Nie trawię ludzi mówiących że wszystko powinno być za darmo. Artysta ma prawo żądać pieniędzy za swoją pracę. Za to nikt nie powinien żądać góry szmalu od artysty za to, żeby mógł ją wykonywać.
Nie trawię stron pokroju zatoki piratów. Zamiast zająć się promocją na rzecz wolnych licencji, przekonywać artystów, że wydawanie dzieł w internecie bez udziału grupy pijawek (pośredników) da im większe zyski to bawią się w małą wojnę. Komu to szkodzi? Każdemu, przez takie postępowanie artyści tracą chęć do pracy. Nie dziwię się - też by mi się nie chciało pracować gdybym żył w przeświadczeniu, że nikt nie kupi tego. Dlatego wszystko co piszę wydaję na licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 2.5 Polska
I nie mam zmartwień. A, że nie zarabiam? Cóż gdybym chciał zarabiać to zamiast pisać do dość wąskiego grona ludzi* intensywnie bym promował bloga i oklejał go reklamami. I szczerze mówiąc: jeżeli mam żyć z reklam, to ja dziękuję takie życie.
*Tu pozdrawiam całe MST, Rybę, Shina i całą resztę odwiedzających dość nieregularnie bloga;)
sobota, 7 czerwca 2008
5P13R-D4L4J-1KUP5-30RY6-1N4Ł4
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarzy:
Lecz z drugiej strony piractwo robi także za reklamę, zwłaszcza w przypadku mniej popularnej muzyki. Pierwszą piosenkę ściągniesz, podobnie i pierwszy album. W końcu, jeśli polubisz ten zespół, kupisz płytę lub pójdziesz na koncert... W moim przypadku schemat ten sprawdził już się parę razy.
Poza tym, są zespoły, których płyt nie znajdziesz w empikach, nawet w dobrych internetowych sklepach (nie mówiąc już o iTunsie, gdzie dosłownie nic nie ma). Dlaczego miałabym rezygnować ze słuchania ich muzyki? Rozreklamuje zespół wśród znajomych, kupię płytę, jeśli ta się pojawi. O ile nie będę musiała na nią wydać 90 złotych.
Może w tym komentarzu staram się obronić swe zachowanie... Lecz zbyt kocham swoją muzykę, by z niej zrezygnować.
Slythia.
E tam nie ma. Jeżeli zespół wydaje to na pewno można gdzieś kupić. Podeślij mi nazwę zespołu i tytuł albumu, to ci znajdę. Moje namiary znasz;)
Jak mówi stare przysłowie ludowe
"Jeżeli czegoś nie ma na google, to znaczy że nie istnieje i nie zamierza zaistnieć"
[z przekąsem]
A prawdziwy fan zespołu nie będzie go okradał.
[/z przekąsem]
I nie wierzę w "ściągniesz jedną piosenkę, posłuchasz i kupisz". Realistycznie rzecz biorąc ludzi tak postępujących jest mniej niż palców u ręki ślepego stolarza.
Uhu, dzięki za pozdro. Może pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości kiedy technika będzie baardzo zaawansowana, produkty takie jak filmy, programy, gry i muzyka będą po prostu NIE MOŻLIWE do skopiowania... kto wie, może kiedyś? : )
Nie będzie takiej możliwości. Jeżeli utwór/plik/cokolwiek trafia na rynek, może trafić i do komputera. Jeżeli trafia do komputera, może zostać skopiowane.
Nigdy nie mów nigdy!
Jasne, jak zaczniemy transmitować muzykę prosto do głowy za pomocą jakiegoś gadżeta do emitowania fal mózgopodobnych....a nie, zaraz znajdzie się ktoś kto napiszę zewnętrzny odbiornik razem z konwertorem na zwykłe fale dźwiękowe ^.^
Pewnie, zawsze powtarzam, że wszystko jest możliwe. Tylko że czasem...a zresztą, czytaj:
http://dwimenor.blogspot.com/2008/03/zote-myli-iv.html
E tam, pesymiści!
(nie-e, wcale nie patrzysz na to z realnego punktu widzenia)
Nie, jestem optymistą - pokładam w wiarę w ludzką pomysłowość tych, którzy rozwiązują takie dziwaczne problemy a nie tych co je wymyślają:P
Ci pierwsi są zdecydowanie lepiej zmotywowani niż ci drudzy. Nie ma lepszej motywacji niż "żeby udowodnić, że da się". Pieniądze, które otrzymują ci drudzy stoją na drugim miejscu na liście skuteczności.
"Mając tak bogatą bazę wyjściową można naprawdę mnóstwo dobrej muzyki." Można przetłumaczyć to na język polski ?
Ale powiedzmy sobie szczerze: czy naprawdę trzeba słuchać żeby móc powiedzieć, że słuchasz ?
- Można jaśniej?
Pomijając, że muzyka, filmy itp to towary luksusowe, to:
- Nie każdą muzykę kupisz, a nie mówiąc o tym, że ściągniesz. Na wp i tym drugim pewnie też, jest dużo "jakiś pioseneczek do niczego nie podobnych", znajdziesz, może, przeszukując tony mp3 w jakimś gatunku jeden dobry track/piosenkę. Jedną piosenkę szukać musiałem w japońskim "necie" i jakoś znalazłem po długich chwilach szukania.
- filmy -> pomijając, że mało oglądam "filmów" to monitor ~17 cala Ci wystarczy.
- gry tak jak pirat/demo może służyć do wypróbowania. Nie będziesz płacił za kota w worku. Osobiście już mało gram, a jak już to jakieś online.
Prześlij komentarz