wtorek, 26 sierpnia 2008

Statystyka

Uwaga: poniższy tekst jest tylko teoretycznym rozważaniem na temat pewnych zjawisk. Nie odnosi się do rzeczywistości a jedynie prezentuje stanowisko "co by było gdyby".
Zwolennicy spiskowej teorii dziejów będą zadowoleni.

Są kłamstwa i wielkie kłamstwa. I jest statystyka

Stare przysłowie studenckie


Przy każdej okazji, kiedy w rządzie zaczyna się robić ciekawie, bombardowani jesteśmy wszelkiej maści danymi statystycznymi. A to tej partii spadło, a to tej poprawiły się notowanie. A to ludzie co raz bardziej lubią braci Kaczyński, a to Tuska. Zacząłem się zastanawiać po co nas o tym informują. Odpowiedź jest bardzo prosta. Mamy w Polsce ogromną rzeszę wyborców niezdecydowanych. Takich co pójdą zagłosować na tego, co im każą. Ot, taka subtelna propozycja: skoro jego poparcie rośnie, to znaczy że robi dobrze. Skoro robi dobrze, można na niego głosować.

Jak to można wykorzystać do manipulacji? Manipulować można w wielu miejscach: od ankieterów aż do wyników publikowanych w mediach. Taki numer przeszedłby tylko raz. W końcu ktoś by się kapnął, wygadał i poleciałby głowy. Możliwie, że dosłownie.
Jeżeli GUS czy inny CBOS publikuje dane, to już nie da się ich zmienić. Więc tu machlojki odpadają. Fakt, ktoś na wysokim szczeblu mógłby podmienić je przed publikacją. Ale wcześniej czy później ktoś by coś dziwnego zauważył. Możliwie, że ankieterzy. Jak dzwonisz do 1000 osób a potem wyniki statystycznie są zgoła inne to musi coś być nie tak. Zgadza się - nawet za 10 razem mogłoby to nie być dziwne. Zawsze można to zwalić na statystyczną niedokładność.
Mogliby sami ankieterzy naciągać wyniki. Ale to by zbyt szybko wyszło. Żeby zmienić cokolwiek trzeba by współudziału kilkunastu/kilkudziesięciu z nich. Zawsze któryś by się wygadał.

Idąc tym tokiem rozumowania wpadłem na proste i genialne rozwiązanie. Przecież ankieterzy nie muszą poprawiać wyników w papierach. Wystarczy, że będą dzwonić do odpowiednich ludzi. W lewej ręce numery do zwolenników prawicy, w prawej ręce lewicy. Dzwonimy do 900 prawicowców i 1000 lewicowców. Część na pewno zmieniła swoją orientację polityczną. Dzięki temu lewica zanotuje jedynie drobny wzrost poparcia a nie gwałtowny wzrost. Całość nie wyda się dziwna. Skoro lewica wpadła na fajny pomysł, media mówią że to fajny pomysł, ludzie będą na nich głosować bo to fajny pomysł to i jak zagłosują.

Tak też by szybko wyszło. Któryś z ankieterów by się wygadał - nie ma takiej możliwości aby sprawa nie wyciekła. Ale oczywiście ankieterzy nie muszą o niczym wiedzieć. Przecież ręcznie nie wybierają numerów. Wciska przycisk "następne połączenie" a komputer wybiera odpowiednią osobę. O całej sprawie wie tylko programista który napisał system wybierania numerów i osoba która go opłaciła. Być może jest to jedna i ta sama osoba. Szalony programista który bawi się całym narodem, modyfikując wyniki sondaży. Właściwie nie wyniki. Modyfikuje tylko dane pierwotne tych wyników. Same wyniki są jak najbardziej autentyczne.

W teorię szalonego programisty ciężko mi uwierzyć. Ale w jakiegoś narwane polityka i łasego na kasę, ale trzymającego język za zębami programistę już tak. Dwie osoby, jedno API, trochę ankieterów i 35 milionów Polaków którzy zatańczą jak im statystyka każe.

Genialne.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wpis ma wady i zalety. Niektóre mają tylko zalety (te zwykle przypadają mi do gustu), a niektóre mają i wady, i zalety. Oczywiście wszystko to sprowadza się do banalnej regułki, że to kwestia gustu, no ale jak wiemy o gustach się nie dyskutuje, gdybyśmy jednak mieli taki sam gust, nie było by o czym dyskutować.

Wadą imo jest tematyka, skoro już sobie gdybamy, można by pogdybać na jakiś pozytywny temat. Ciekawe czy to już mentalność Polaków sprawia, że jak coś się dzieje, to zawsze gdybamy w lewo (na osi x), a nie w prawo. Zalet nie piszę bo mi się nie chce.

[quote]Mamy w Polsce ogromną rzeszę wyborców niezdecydowanych. Takich co pójdą zagłosować na tego, co im każą. Ot, taka subtelna propozycja: skoro jego poparcie rośnie, to znaczy że robi dobrze. Skoro robi dobrze, można na niego głosować.[/quote]

Tu jest tak, jak z tym staniem w kolejce (może pamiętasz). Dla każdego może to wyglądać inaczej, różni ludzie mają różny tok myślenia. Nie znam się na psychologii, ale wiem, że w zachowaniu niektórych ludzi (w tym np mnie) występuje dość ciekawe zjawisko. Otóż czasami dążymy do równowagi. Ja np widząc, że ktoś ma 55% głosów, a tamten 45%, zagłosowałbym na tego słabszego, trudno uargumentować dlaczego, po prostu to takie wewnętrzne coś, co mi tak podpowiada. Nie brałbym pod uwagę toku myślenia typu: "no oni mają więcej % więc som lepsi pls".

Tak samo imo jest z rijality szoł. Pamiętam gdy w programach tego typu, kiedy miało wylecieć 2 uczestników podawali zwykle na pare, parenaście minut wcześniej wyniki, 55% na jednego, 45% na drugiego, i co? Ludzie dążyli do równowagi, w 90% przypadków po paru minutach było 49% i 51%, to jest dopiero manipulacja!

To takie jedno z wielu zagadnień o których można sobie porozmawiać czytając kolejne wpisy. Niektóre się omija, inne porusza.

Dwimenor pisze...

Na początku twoja teoria równowagi wydaje się słuszna, ale...

Cały wszechświat, przyroda, każdy atom czy wieloryb, ewolucja czy rewolucja: wszystko to nie dąży do równowagi.

Wszystko dąży do minimum energii, co niekoniecznie musi być tym samym. Posiadanie oktetu elektronów na ostatniej powłoce elektronowej jest stanem minimum energii, ale nie nazwałbym tego stanem równowagi w atomie. Fakt, gazy szlachetne w takim wypadku są jednocześnie w stanie równowagi i minimum energii, ale tych gazów to jest raptem kilka.

Tak samo sądzę, że człowiek dąży raczej do minimum energii (czego zwieńczeniem jest stan letalny) niż do równowagi (wtedy jest warzywem).

A w audiotele zawsze oszukują z podawaniem wyników, więc i teoria żadna:P Podają tak, aby ludzie więcej dzwonili.
Dowód? Z miesiąc temu BBC zostało przyłapane na manipulacjach z wynikami. Wg jakiegoś angielskiego raportu w innych telewizjach zdarza się to nagminnie.