Kiedyś ktoś mnie zapytał "Gdybyś brał udział w sesji RPG, to jak byś opisał swoją postać?", czy jakoś tak. Ogólnie dyskusja była na temat poczucia RPG u graczy pewnego MMO o nazwie Tibia. Następne parę dni upłynęło mi pod znakiem usystematyzowania swojej wiedzy o swoim avatarze, moich własnych preferencjach i upodobaniach. Z tego wszystkiego wyszedł opis quasi RPG, bardziej skupiłem się na technicznej stronie postaci. Całość jest kilkakrotnie dłuższa, obejmuje dokładny opis każdej umiejętności (tu zamieszczam tylko jedną, najciekawszą i najbardziej przydatną) oraz listę znanych czarów (dojść długa tabelka, obejmująca też modyfikacje).
Należy zwrócić tu uwagę, że do szkoły odrzucenia nie należą tak zwane (przez graczy mmo) buffy i debuffy. To już przeważnie nekromancja lub zaczarowanie/zauroczenie.
Zaletą posiadania klasy wojownika jest zapewne posiadanie względnie dużej ilości punktów życia oraz zaawansowana specjalizacja w broni. Używam trzech głównych typów: kij (broń podstawowa, a także wspomagająca rzucanie czarów - magiczny katalizator), szabla (broń drugorzędna, na poważniejsze sprawy) oraz długi miecz.
To, co odróżnia wojownika-maga od innych klas to dynamiczne łączenie obu umiejętności w walce a nie jakby się wydawało - korzystanie z nich na zmianę. Przykład? Nasycenie szabli czarem rozproszenia magii, w celu ustabilizowania jego struktury i zadania ciosu magicznie chronionemu przeciwnikowi. Tak naprędce umagiczniona broń potrafi przebić większość typowych zaklęć obronnych a następnie zadań cios.
Jeżeli chodzi o magię strikte bojową (ogniste kule, magiczne pociski) to staram się ją ograniczać w "buildzie" do minimum. Telekineza nigdy mnie nie interesowała, telepatia (ogłuszacze itp) tym bardziej. Do magii ognia mam swoistą apatię, po prostu wolę jak jest nieco chłodniej niż jak jest nieco cieplej. Z tegoż to powodu domeną mojej postaci w magi żywiołów jest wiatr i woda. Oczywiście wiąże się z tym quasi żywioł lodu i chłodu. Możliwość samodzielnego schłodzenia herbaty, albo dodania kilku kostek lodu do drinka jest naprawdę przydatna.
Oczywiście, nie ogranicza się to tylko do takich sztuczek. Jednotonowa śnieżno-lodowa piguła ma całkiem niezłe właściwości burzące, nie gorsze od pocisku z katapulty.
Ciekawą umiejętnością, niezwykle przydatną w szybkim przemieszczaniu się jest coś, co nazwałem "Migoczącym Krokiem" (Blink Step). Nazwa wywodzi się stąd, że w miejscu gdzie przed chwilą się stało przez kilkanaście milisekund unosi się obraz osoby która wykonała skok, stopniowo rozwiewający się. Z pewnej odległości wygląda jak kiepskiej jakości hologram.
Migoczący krok pozwala teleportować się w linii prostej w zasięgu 30-35 metrów, co wystarcza aby "przeskoczyć" nawet szeroką rzekę, Jest dojść męczącą czynnością, w dodatku wymagającą niesamowitej uwagi w ocenie odległości. Wyobraź sobie, że zaczynasz krok w jednym miejscu a kończysz go w drugim, oddalonym o 20 metrów. Jeżeli na 15 metrze stoi drzewo, to "wyrzuci" cię przed nim. Pół biedy jeżeli to był powolny krok, głowa nie powinna długo boleć po spotkaniu z korą. Gorzej jak się biegło - wtedy można naprawdę mocno przysolić w pień i odpłynąć w objęcia Morfeusza.
Czymże byłby wysokopoziomowy avatar bez legendarnego wręcz ekwipunku? Cóż, do tego typu rzeczy mam podejście dojść sceptyczne. Pewnie - potęga niektórych z przedmiotów mogłaby zatrząść światem(i to nie jednym), ale noszenie czegoś takiego to katorga. Każdy się na ciebie gapi, świeci się to jak tysiąc błyskawic, a jak trzeba szybko zdjąć zbroję i udać się za potrzebą to mogą być pewne problemy natury technicznej. Starożytni magowie na pewno mieli wielką moc i pomysłowość, ale chyba nie do końca przewidzieli wszystkie możliwe sytuacje w których może znaleźć się posiadacz.
Pierwszym magicznym przedmiotem jaki dodałem do standardowego ekwipunku jest ten płaszcz. W prawy rękaw jest wszyty miniaturowy puklerz z łusek brązowego smoka. Bardzo poręczne i w dodatku fantastycznie katalizuje zaklęcie tarczy. Wręcz można ustawić kilka na zapas z kilkugodzinnym wyprzedzeniem i aktywować w razie potrzeby. Drugą cechą płaszcza są niezliczone kieszenie od wewnętrznej strony. Zaklęte, a jakże. Praktycznie działa to tak, że to co zostanie włożone, zostaje jednocześnie załączone na przedsionku innego wymiaru. Nie czuje się masy ani rozmiaru przedmiotów. Można schować szablę lub coś podobnej wielkości i w ogóle nie czuć że tam jest. Jedynym ograniczeniem jest sumaryczna masa przedmiotów z wszystkich kieszeni: 20 kilogramów.
Czarodziejska laska to nic innego niż obrobiona i zaimpregnowana gałąź pewnego szczególnego drzewa. Samo z siebie nie ma właściwości magicznych ale z to bardzo dobrze się nadaje do katalizowania czarów.
Szabla - jakoś nigdy nie miałem pomysłu jak ją nazwać - to..cóż dziwna broń. Jak już wspomniałem posiada rzadką pośród magicznej broni zdolność katalizowania niektórych czarów co jest bardzo przydatne dla magów-wojowników. Kolor ostrza, niebieski, zmienia się. Raz jest jaśniejszy raz ciemniejszy. Nie odkryłem jeszcze z czym to jest związane ani jaki to ma wpływ na właściwości broni.
Reszta wyposażenia nie jest jakoś specjalnie umagiczniona. Okularki nieco ulepszyłem, aby móc filtrować różne rodzaje promieniowania. Przy odrobienie wysiłku pozwalają widzieć w podczerwieni lub promieniowanie rentgena. Sakiewki na pasie mają takie same właściwości jak kieszenie płaszcza. Trzymam tam różne rzeczy typu zioła, bandaże, scyzoryki i inny przydatny sprzęt.
Historię i dzieję postaci przedstawię innym razem.
1 komentarz:
Bardzo fajna stronka.
Pozdrawiam ;)
Prześlij komentarz